Cato
- Proszę cię. Nie rób tego. – Już chyba sto
razy słyszałem to tamtego dnia. Jak zawsze nic nie odpowiedziałem i
najspokojniej w świecie zabrałem się do swojego śniadania. Wolno przeżuwałem
każdy kęs, tym samym doprowadzając rodzicielkę do szału. Pomimo tego, że przeszła
już do innego pomieszczenia, nadal słyszałem przekleństwa, jakie miotała pod
moim adresem. Czy ona naprawdę nie rozumiała, że to bez sensu? Nic by mnie nie
powstrzymało.
Kilka minut potem znów pojawiła się w
kuchni, a za nią kroczył ten mały Gargulec, raz po raz ukazując wszystkim wokół
swoje uzębienie. Z trudem powstrzymałem się przed komentarzem, który
przepełniłby czarę nienawiści. Odłożyłem na bok talerz, starłem z buzi okruszki i wstałem od stołu.
- Dlaczego ty mnie nie chcesz posłuchać? –
Znów się zaczęło. Matka odwróciła się w moją stronę, jednocześnie przestając
przygotowywać posiłek dla Potwora. Jej czoło zdobiły głębokie bruzdy, a oczy
były zmęczone. Dłonie trzęsły się ze złości.
- Cato, czy ty naprawdę nie pamiętasz, co
spotkało twojego ojca? – Nie ustępowała dalej. Zacisnąłem pięści.
Tym razem użyła niewłaściwego argumentu.
- Świetnie to pamiętam – wycedziłem przez
zęby. Chciałem dodać coś jeszcze – prawdziwą przyczynę mojej decyzji, ale udało
mi się ugryźć w język. Nie widziałem sensu w tym, aby dalej kontynuować tą
bezsensowną rozmowę. Wyszedłem z pomieszczenia, trzaskając
drzwiami.
***
Równo o godzinie dwunastej główny plac przepełniony był po brzegi. Niektórzy
zostali zmuszeni do obserwowania Dożynek z mniejszych uliczek, ale tą grupę
stanowili dorośli bez rodzin. Ich nie dotyczyło to święto.
Razem z resztą chłopaków w moim wieku stałem
ustawiony w rzędzie. Nie czułem strachu. Zniecierpliwienie, adrenalina –
towarzyszyły mi tylko one. Słyszałem krew szumiącą w moich uszach i
przyspieszoną pracę serca. Przygotowywałem się do tego momentu od wielu lat. Tak naprawdę byłem nawet zadowolony, że w końcu się wypełniał. To była moja
chwila.
Na scenę wszedł burmistrz, a razem z nim opiekun
naszego Dystryktu. Ten pierwszy był wysokim, wysportowanym mężczyzną o mocnych rysach twarzy i wiecznie zaciśniętych ustach. Kilkanaście lat temu on wygrał Igrzyska. Drugi z nich
wyglądał przy nim zabawnie – niski, okrągły, cały czas uśmiechnięty z zielonymi włosami sterczącymi na wszystkie strony i niebieskim tatuażem pod prawym okiem – typowy Kapitolińczyk.
Jak co roku rozpoczął się długi wywód na temat
historii Panem – dlaczego organizowano Dożynki, czym były Mroczne Dni…
Z pewnością każdy mieszkaniec tego beznadziejnego państwa zdążył już ją
zapamiętać te informacje, ale władze nadal każą nam je przypominać. Prawdopodobnie Snow
chciał, żebyśmy „uczyli się na przeszłości”, czy jakoś tak. Przynajmniej tak
twierdzą w szkole.
Po 10 minutach, kiedy wszyscy zdążyli już wyziać
z siebie resztki życia, nastąpił moment kulminacyjny. Moje zmysł gwałtownie się
wyostrzyły. Poruszyłem głową, spoglądając na scenę. Widząc jak opiekun Dwójki
sięga po szklaną kulę wypełnioną papierkami, uśmiechnąłem się. „Najpierw
dziewczyny” – stwierdził i zanurzył grubą dłoń w morzu karteczek. Chwilę
później wyciągnął ją, i z niekrytym zadowoleniem, odczytał na głos:
- Vanessa Milrock!
Wtedy zaczął się szał. Masa dziewczyn wyciągnęła
ręce ku górze, jednocześnie zgłaszając się na ochotniczki. Zaraz potem wybuchła
salwa krzyków, dzikich pisków. Przepychały się, pędząc prosto na scenę. Nikt
nie reagował – w naszym dystrykcie było to dość normalne. W końcu samo im
przeszło – obok burmistrza stanęła osoba, którą tylko kojarzyłem ze szkoły.
Przedstawiła się publiczności, a burmistrz niechętnie pogratulował jej odwagi.
Później przyszła pora na nas.
- Noah Bagway! – rozległo się, a zaraz
potem w górę wystrzeliły dwie dłonie: moja i Daniela Lorela.
W tym momencie poczułem złość uderzającą do
mojej głowy. Zacisnąłem pięści, spoglądając na rząd, gdzie powinien stać
mój przeciwnik. Przyglądał się mi. W tej samej chwili oboje zaczęliśmy biec do
sceny. Nikt więcej nie wtrącał się w naszą rywalizację – prawdopodobnie za
bardzo się bali. Dotarliśmy tam w tym samym momencie. Zmierzyliśmy się
wzrokiem. On też nie wyglądał na zadowolonego:
- Z drogi Hadley – warknął. – Nie jesteś za
młody na trybuta?
Cisza, towarzysząca tej scenie, była dziwna.
Wszyscy przyglądali się nam, z pewnością zastanawiając, który pierwszy wyląduje
u lekarza. Niedoczekanie. Nie byłem na tyle głupi, aby wplątać się w bójkę już
teraz – strażnicy zdążyliby odciągnąć mnie od niego szybciej niż bym chciał.
- Na szczęście nie. Zrób miejsce dla
prawdziwego zwycięzcy – nakazałem spokojnie, nie spuszczając z niego wzroku. Moglibyśmy
stać tak jeszcze dłużej, ale wtedy odezwał się burmistrz.
- Dość tego. Który z was jest starszy? –
zapytał rozdrażniony. Musiał mieć dość całej tej szopki, która rozgrywała się
co roku na jego oczach. Na moje nieszczęście, zareagował akurat dziś.
- Ja, proszę pana – odezwał się Lorel. Już
widziałem uśmiech tryumfu, wstępujący na jego wargi. Do tego nie mogłem nic na
to poradzić – przecież w jednej chwili nie doszłoby mi lat.
Zadowolony, wszedł na scenę i stanął obok
dziewczyny. Uśmiechnęli się do siebie, a potem Kapitolińczyk chwycił ich
dłonie. Zaraz, jak on się nazywał? Laiman, czy jakoś tak. Nie ważne.
- Oto trybuci 73. Głodowych Igrzysk! –
usłyszałem jego tubalny głos. Pufnąłem z niezadowolenia i wróciłem do szeregu.
Niech to wszystko szlag trafi!
Ok, no to mamy drugi (nareszcie udało mi się go dodać). Tym razem długość
jest całkiem przyzwoita, prawda?
PS: Bardzo, bardzo dziękuję Christel za wykonanie
pięknego szablonu. Jest naprawdę świetny!
EDIT: Z boku w informacji będzie pojawiać się, kiedy dodam kolejny
rozdział.
Fajny, i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńNo, a teraz możesz już robić inne rzeczy ^^
Dziękuję, za pozwolenie <33 xD.
UsuńCo? Nie, nie. Masz pisać kolejny. :D
UsuńCo? Muszę mieć wenę, a wenę mam, kiedy słucham muzyki (Pink Floyd <3), ale jej słucham, gdy mam doła, więc... sama widzisz ^^.
UsuńNo cóż, nie chciałabym Ci życzyć doła, ale no.. sama rozumiesz.. :D W obecnym położeniu..
UsuńCudowny, z niecierpliwością czekam na następny ;) Ps.: Świetny ten szablon, napatrzyć się nie mogę ;)
OdpowiedzUsuń-Lena
Nieźle nieźle coraz lepiej i szablon też cudowny ^^ I o dziwo ogarnęłam o co chodzi bo ja myślałam na początku że oni teraz zostaną wybrani a tu patrzę na tytuł i doznaje olśnienia
OdpowiedzUsuńPonieważ nie ogarniam specjalnie fabuły i tematu Igrzysk, mogę Ci powiedzieć, co myślę o samym tekście.
OdpowiedzUsuńNie przynudzasz opisami, dodajesz nimi tylko klimatu, nie gubisz się z akcją, pełna profeska, jakby się czytało książkę, bez kitu :D Fajnie nadajesz charakter bohaterom, czy jakby to powiedzieć.
Do tego nawet jednego przecinka się nie dopatrzyłam, trudno, najwyżej rzygniesz tęczą po przeczytaniu tego komentarza :D
Świetny, świetny, takiego rozwoju wypadków się nie spodziewałam :D Szablon jest tak przecudowny, że aż złożyłam zamówienie u Christel ;P
OdpowiedzUsuńPisz dalej, dziewczyno, pisz dalej
Przepraszam, że dopiero teraz komentuje. Rozdział przeczytałam już dawno, lecz w tym momencie mam nieco czasu, aby napisać moją opinię.
OdpowiedzUsuńNo cóż, bardzo bardzo dobry rozdział! Domyślałam się, że Cato nie weźmie udziału w 73. Głodowych Igrzyskach, ale i tak ciekawie to opisałaś. Podoba mi się, ze nie przesadziłaś z żądzą mordu, czy z chęcią wystartowania w igrzyskach, dzięki czemu Cato stał się bardziej jak człowiek, niż jak kolejna książkowa postać. Swoją drogą zaciekawiłaś mnie co będzie dalej! Pisz, niech wena Cię nie opuści, i przede wszystkim- Wesołych Świąt!
Nic się nie stało. Sama jestem zalatana przez święta ;).
UsuńDziękuje za komentarz. Staram się nie być aż tak przewidywalna, no ale najwyraźniej marny efekt xD. Cieszę się, że podoba Ci się rozdział, a głównie sam fakt jak przedstawiłam Cato. Wydawało mi się, że w książce był pokazany bardziej jako maszyna do zabijania niż człowiek, dlatego postanowiłam zaprzeczyć temu faktowi i postrać się pokazać go z nieco innej strony. W końcu on też był człowiekiem, prawda? ;)
Oczywiście to nie znaczy, że zdepczę jego charakter i zmienię w kogoś posiadającego kodeks moralny. W sumie to co ja będę się tu wypowiadać. Po prostu zaproszę Cię na następny rozdział! ;)
Dziękuję i również życzę wesołych świąt!
Pozdrawiam
Witamy kolejny blog o Igrzyskowej tematyce! Tutaj moje ulubione Clato, już za samo to wielki +. Na razie trudno mi się będzie wypowiedzieć o opowiadaniu, bo nie ocenia się po dwóch rozdziałach. Zapowiada się naprawdę interesująco, czekam na następne rozdziały, dodaje do obserwowanych etc. Zapraszam do mnie, ale nie zmuszam [www.podskrzydlamikosoglosa.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :3